piątek, 8 grudnia 2017

Pole morfogenetyczne i zjawisko Déjà vu



Déjà vu czyli dosłownie tłumacząc: już widziane.
Zjawisko to jest tłumaczone jako pewna anomalia mózgu czyli gdy docierają do mózgu wrażenia zmysłowe, mózg datuje je w czasie teraźniejszym, ale w wyniku przedwcześnie zamkniętego procesu interpretacji, spostrzeżenie zostaje datowane wstecz. W praktyce oznacza to, że mamy wrażenie, jakbyśmy przeżywali sytuację po raz drugi, choć mamy świadomość, że to niemożliwe i to przeżycie jest jedynie dziwnym złudzeniem.
Zdarzają się jednak sytuacje, których nie można interpretować jako zjawiska Déjà vu.
Wszystkie miejsca mają swoją pamięć czyli pole morfogenetyczne. Każda ulica, każdy dom, każde miasto, każdy plac lub park czy las mają swoją pamięć. Czasem nazywane jest to też matrixem miejsca.
Zjawiskiem rzadkim, ale występującym u pewnej grupy osób, jest zdolność widzenia przeszłych wydarzeń związanych z określonym miejscem na Ziemi. Istnieją osoby, które widzą obrazy lub słyszą głosy ludzi, którzy odegrali jakąś rolę w danym miejscu.
Czasem wygląda to na wspomnienie związane z reinkarnacją, czasem robi to wrażenie fantazji, ale jeśli podawane fakty można potwierdzić i przekonać się, że nie są to tylko wytwory wyobraźni, mamy do czynienia z odczytem informacji zawartych w polu morfogenetycznym określonego miejsca.
Oznacza to, że energia nie ginie i zostaje zachowana o niej informacja w materii.
Tego rodzaju „pamięć” mają także poszczególne przedmioty.
Zakup nowej rzeczy do domu lub nowego ubrania jest również wniesieniem nowej, obcej energii do swojej przestrzeni życiowej. Zdarzają się przypadki, gdy ktoś dostanie w prezencie przedmiot lub sam coś kupi,  co wywiera zły wpływ energetyczny na otoczenie.
Większość rzeczy, które przynosimy do domu, ma na tyle neutralną energię, że nie odczujemy różnicy. Zwłaszcza że kupuje się więcej rzeczy nowych niż używanych.
Sam fakt jednak, że rzecz nie miała innego właściciela, wcale nie gwarantuje, że jest neutralna energetycznie.
Pewien mój znajomy radiesteta zajmuje się miedzy innymi odszukiwaniem przyczyn złego samopoczucia ludzi badając przedmioty, które ich otaczają. 
Opowiadał, że był w pewnym domu, gdzie małżeństwo zgodnie twierdziło, że odczuwają pogorszenie nastroju, gdy siadają na swojej kanapie. Chcieli się dowiedzieć, co wywołuje niechęć do wypoczynku w tym miejscu.
Badania odpowiednim wahadełkiem wykazały, że to obraz wiszący na ścianie bezpośrednio nad kanapą promieniuje energią negatywną. Obraz ten przedstawiał sztorm na morzu. Radiesteta uważał, że autor obrazu tak bardzo wczuł się w atmosferę tego, co malował, że w trakcie tej czynności odczuwał prawdopodobnie negatywne emocje, które zostały „zapamiętane” i utrwalone w obrazie.  
Słyszałam historię mężczyzny, który postanowił zakupić maskotkę do samochodu. Przypadkiem zobaczył na stacji benzynowej wiedźmę na miotle, która bardzo mu się spodobała. Od momentu gdy ją powiesił w samochodzie, zaczęło się pasmo nieszczęśliwych stłuczek, których wcześniej nigdy nie miał. Niestety nie skojarzył tego z maskotką i jeździł z nią nadal, aż doszło do bardzo poważnego wypadku. Auto niestety nie nadawało się do dalszego użytku, ale jemu szczęśliwie nic się nie stało. Dopiero wtedy analizował całą historię swojego pecha i w końcu przypomniał sobie, że wszystko to zaczęło się od momentu zakupu pechowej wiedźmy.
Również ubrania mają swoją lepszą lub gorszą energię. Zdarza się, że choć ubranie jest zniszczone i zużyte albo zupełnie nieciekawe, lubimy w nim chodzić, a inne z niewiadomych powodów omijamy, choć może być ładniejsze, z lepszego gatunkowo materiału i lepiej skrojone.
Intuicyjnie wyczuwamy energię tego ubrania. 
Niestety przy zakupach w pospiechu, nie zawsze wyczujemy czy dane ubranie będzie nam później odpowiadać energetycznie, więc zdarzają się zakupy nietrafione.
Pewna pani przed wieloma laty, w czasach komuny w Polsce, kiedy wybór w sklepach był niewielki, zakupiła sobie przepiękny płaszcz, w którym czuła się wspaniale. Niestety płaszcz ten z nieznanych powodów ściągał na nią nieszczęścia. Za każdym razem, gdy go założyła, miała wrażenie, jakby wisiała nad nią klątwa, która ściąga na nią przykrości jedna po drugiej.
Z żalem, ale wyrzuciła płaszcz na śmietnik.  
Takie przykłady można mnożyć i na pewno niejeden miałby ciekawsze historie do opowiedzenia.
Dom, w którym doszło do zbrodni lub czegoś złego, zachowa niestety tą informację w swoich murach i co wrażliwsze osoby ją wyczują.
Kiedyś pojechałam w odwiedziny do znajomych, ale wyjątkowo źle się u nich czułam, choć nie byłam w stanie powiedzieć dlaczego. Odwiedzałam ich systematycznie, więc nie rozumiałam własnej reakcji. Miałam ochotę jak najszybciej stamtąd wyjść, a nawet uciec jak najdalej.
Po wyjściu poczułam momentalną ulgę.
Kilka dni później okazało się, że starszy pan, ich sąsiad, który bezpośrednio nad ich mieszkaniem miał swój pokój, zmarł osamotniony i niezauważony. Gdy my gościliśmy się przy stole, piętro wyżej nad nami, rozkładało się jego ciało, bo nikt nie wiedział o jego śmierci. 
Kiedy odczuwamy irracjonalne emocje w jakimś miejscu, nie znaczy to, że nie maja one żadnej podstawy, tylko nie zawsze znamy źródło problemu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz