czwartek, 18 stycznia 2018

Healing Light Tarot



Tarot Uzdrawiającego Światła, autorstwa Christophera Butlera, miał mieć początkowo inną nazwę- „Time Between Times”. Był to termin Celtów na określenie czasu świtu lub zachodu słońca czyli momentu, który nie był ich zdaniem ani częścią dnia ani nocy. Ich zdaniem była to chwila cienkiej granicy miedzy światem duchowym i fizycznym czyli idealny moment dla wizji, objawień i przekazów z wyższych światów.
Na kartach postacie są widziane jakby pod światło czyli widać jedynie ich kontury, co wprowadza nastrój zrodzony z kontrastu między światłem i cieniem.  





Na każdej karcie znajdziemy też mandorlę czyli portal uzdrawiającego światła powstały na skutek nałożenia na siebie dwóch okręgów. Mandorla jest symbolem spełnienia, uzdrowienia, bezpiecznej przestrzeni, która oddziałuje terapeutycznie na człowieka, dodaje mu odwagi do życia w zgodzie z samym sobą i z tym, co mu podpowiada serce.  




Talia opiera się na klasycznych wizerunkach Tarota, nie jest więc łamigłówką w rodzaju- „co autor miał na myśli”. Nastrój jej natomiast jest niepowtarzalny, jakbyśmy wyciągali karty przy zapalonych świecach z tą różnicą, że „świece” zostały przeniesione bezpośrednio na obrazy kart.

Karty są zapakowane w piękne pudełko, jak karty anielskie Doreen Virtue, ale stoją w pionie, otwierane od góry.
Zwrócę uwagę jedynie na 3 karty w tej talii, choć jest więcej ciekawych rozwiązań i szczegółów, które można omówić.
Moją uwagę przykuł motyw lwa pojawiający się na dwóch kartach: Mocy i dwójce pucharów. 
Sądzę że przekaz płynący z tych kart został przeniesiony z innej talii Butlera, z której ten artysta zasłynął, a mianowicie stworzył wcześniej Tarota dla homoseksualistów. Healing Light Tarot jest klasyczny, jednak symbol lwa nawiązuje do tematu tolerancji dla odmiennych orientacji seksualnych. Uważam, że to ważna informacja dla osób nietolerujących odmienności, bo karty te lekko nawiązują do tego tematu. Choć jestem zdecydowanie heteroseksualna, to nie przeszkadza mi to odniesienie, jest bardzo słabo wyczuwalne, ale nie da się go nie zauważyć. 
Moc u Butlera:

Widać tutaj rozjuszonego lwa, który symbolizuje pragnienia, które nie mają ujścia, bo albo nie znajdują przyzwolenia społecznego, napotykają opór otoczenia albo są wyparte ze świadomości, z psychiki. Oczywiście nie dotyczy to tylko odmiennych orientacji seksualnych, co jest zjawiskiem dotykającym mniejszość ludzi. Może chodzić o jakikolwiek poryw serca czy potrzebę psychiczną, której człowiek nie akceptuje w sobie lub w innej osobie. Na tej karcie widzimy dwie postacie, które są lustrzanym odbiciem i rozbiegają się w różne strony. Między nimi widać światło w kształcie kielicha, co nawiązuje do drugiej karty.
Moc mówi więc o wewnętrznym konflikcie, kiedy brak akceptacji dla własnych potrzeb powoduje, że człowiek czuje się zagubiony w świecie w którym żyje, bo poddaje się presji zewnętrznej i „rozdwaja” się na tej karcie, co uniemożliwia mu życie w zgodzie z samym sobą, bo próbuje spełnić oczekiwania innych, a jednocześnie zaspokoić własne potrzeby, co wywołuje wewnętrzne rozdarcie. Karta ta również odnosi się do relacji, w których ludzie są ze sobą, ale wbrew sobie. Czynią tak, bo tego życzy sobie otoczenie, rodzina, jest to zgodne z jakąś tradycją, przekonaniem itp.
Na dwójce pucharów widzimy znów motyw lwa, ale tym razem zwierzę jest spokojne, bo człowiek odnalazł właściwą drogę dla siebie, postępuje zgodnie z głosem serca. Na karcie widać obraz dwojga ludzi wpatrzonych w siebie, karta symbolizująca miłość, przyjaźń czyli klasyczne znaczenie. Dwójka pucharów jest tutaj uzdrowioną Mocą, w której człowiek nie walczy dłużej ze sobą ani ze światem i żyje po swojemu.
Spodobał mi się również Diabeł, choć sam Butler miał inną wizję tworząc tą kartę niż ja, ale odbieram ją po swojemu. Za każdym razem gdy ją widzę, mam wrażenie, jakby centralna postać Demona z ręką uniesioną w górę mówiła: „Witaj w moim Mrocznym Świecie”, a dwa anioły dmące w trąby po jego bokach wstąpiły do piekieł za człowiekiem, aby go po raz ostatni przestrzec czyli że są symbolem sił przeciwnych, niczym głos intuicji, który przestrzega: „Bądź ostrożny, nie ufaj, bo zaraz wpakujesz się w kłopoty”. Można się spierać o intencje dwóch aniołów z trąbami, ale ja wolę swoją optymistyczną wersję z siłami opiekuńczymi, zwłaszcza że podświadomość rządzi się swoimi prawami, a to była moja pierwsza myśl po spojrzeniu na tą kartę. Butler miał oczywiście na myśli nasze wewnętrzne demony, lęki i wątpliwości, ale karta ta w praktyce często przestrzega przed kłopotami związanymi z innymi osobami, sytuacjami. Błąd nasz może więc polegać na tym, że nie słuchamy głosu intuicji, który nas przestrzega, aby nie angażować się w określoną sytuację, znajomość itp. Diabeł ma oczywiście wiele znaczeń, a talia ta w praktyce funkcjonuje jak klasyczna, więc może mówić o wielu sytuacjach. Człowieka widzimy od tyłu,ale  na jego plecach widać obraz wykrzywionej twarzy ludzkiej (niczym tatuaż) mężczyzny torturowanego, czyli wiemy, że cierpi. Demon może być symbolem niebezpiecznej osoby, tego czego się boimy lub tego, co nas więzi w sytuacji sprawiającej nam przykrości, a nawet udrękę psychiczną czy fizyczną.
Ogólnie talia jest przyjemna, choć trzeba lubić taki nastrój.


Jeśli chodzi o praktykę, to jak już wspomniałam, funkcjonuje tak samo jak klasyczny Tarot.  



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz