Gdy pojawia się w rozkładzie Koło Fortuny, wskazuje zawsze
niespodzianki i nagłe zwroty akcji.
Zmiany mogą być na lepsze lub gorsze, ale
nawet gdy pokażą niechciane zmiany, to nigdy nie ma pewności, czym okażą się
ostatecznie. Np. sytuacja, kiedy ktoś
spóźnia się na samolot, jest rozżalony z tego powodu, a jakiś czas później
okazuje się, że doszło do katastrofy i spóźnienie uratowało mu życie.
Koło Fortuny… przynosi fortunę, sławę, pamięć, rewolucyjne
posunięcia, zaskakujące rozwiązania.
Jest jedną z najbardziej tajemniczych kart Tarota. Nigdy nie
wiadomo, czego się po nim spodziewać.
Karcie tej w astrologii odpowiada Jowisz, a on daje obficie, jest
łączony z dobrobytem i szczęściem.
Trudna sytuacja może zmobilizować człowieka do większej
kreatywności, bycia bardziej elastycznym, aby przystosować się do nowych
warunków i okoliczności, do poszukiwań nowych źródeł inspiracji.
Nowe sytuacje powodują, że człowiek pragnie zmian i może przestać
się bać ryzyka, bo skoro Koło Fortuny obróciło się na jego niekorzyść, toco ma do stracenia?
I o to chodzi w Kole Fortuny. Może czasem lepiej jest ponieść
klęskę na scenie życia, niż być tym, który krytykuje z najtańszego miejsca
wykupionego dla oglądania Show ;)
A czym jest ta karta w praktyce?
Zmiennością Losu. Nie znajdziemy
lepszej karty, żeby opisać historię np. J.K. Rowling, którą odrzuciło 12
wydawnictw, zanim wydala Harrego Pottera lub wiele innych podobnych….
Powieść Stephana Kinga była odrzucana tyle razy, że podobno w końcu
wyrzucił ją do kosza na śmieci i ocalała tylko dzięki jego żonie. Dziś jest
jednym z najbogatszych pisarzy, podobnie jak Rowling.
Thomasa Edisona zapewne nikt by nie wyrzucił ze szkoły z powodu
nieodrobionych lekcji, jakby było wiadomo, że będzie wynalazcą żarówki i
zrewolucjonizuje nasz świat.
To jest istotą Koła Fortuny.
Uczy, żeby nie skreślać nikogo, bo życie przynosi niespodzianki,
żeby wierzyć w potencjał swoich dzieci, swoich partnerów, bliskich i nigdy nie
nastawiać się na pecha, którego nie da się odwrócić.
Dziś same pozytywy Koła Fortuny, aby przyniosło nam wszystkim tylko
szczęśliwe wydarzenia w Nowym Roku.
Spełnienia marzeń, nawet
tych najbardziej nieprawdopodobnych, aby każde „zło” okazywało się pomyłką i
obracało się w rezultacie na dobre, abyście dostali szanse, które Was do tej pory
omijały i aby szczęście dopisywało, a Koło Fortuny niech przyniesie fortunę,
miłość i sukcesy o jakich śnicie.
Dziś chciałabym zwrócić uwagę na postać legendarnej w Polsce
zielarki Pani Anieli Jandy.
Każdy, kto zajmuje się zielarstwem w naszym kraju, zapewne słyszał
o niej, a być może robił u niej profesjonalny kurs zielarstwa, bo takie kursy
Pani ta organizuje.
Jest to kobieta o wielkim sercu, chętnie dzieli się wiedzą i
rozpowszechnia swoje przepisy ziołowe, które podobno pomagają ludziom nawet w bardzo
trudnych sytuacjach.
Moja mama napisała do niej list kilka lat temu. Poprosiła o
nasiona jednego zioła, których nie mogła nigdzie kupić ani dostać. W odpowiedzi
Pani Janda wysłała jej nie tylko nasiona, o które prosiła, ale cała kopertę
różnych nasion i serdecznie zapraszała na kurs do siebie.
Podam również adres tej Pani, choć nie gwarantuję, że jest
aktualny. Nie mam pojęcia, co dziś porabia Pani Aniela Janda.
Ul. Akacjowa 33
36-040 Boguchwała
Przyznaję szczerze, że nie wypróbowałam tych ziół, zwłaszcza że sporo z nich jest na choroby zagrażające życiu, więc lepiej żebyśmy nigdy nie musieli stosować tych kuracji, ale są tu także zioła polecane jako zapobiegające chorobom, przepis na nalewkę z karczocha, który pomaga nie tylko w niestrawnościach i inne ciekawostki.
A oto spis ziół na różne dolegliwości, najlepiej dopytać się
bezpośrednio u Pani Anieli w przypadku wątpliwości, zwłaszcza że ta kobieta
naprawdę rozpowszechnia chętnie swoją wiedzę i dzieli się nasionami roślin, jeśli
tylko ktoś ją o to poprosi.
Na wzmocnienie serca: dzika róża, głóg, owoce kaliny,
nalewki z serdecznika i pietruszki.
Zakażenia gronkowcem lub paciorkowcem: trędownik bulwiasty (gdy mamy świeże liście, to przez 3 dni jemy
dwa liście dziennie, 3 dni przerwy i od nowa i tak przez miesiąc, jeśli świeżych
liści nie mamy, to 2 razy dziennie przez 30 dni pijemy napar z łyżki ziela trędownika),
uzupełnieniem są kąpiele półgodzinne z dwoma garściami ziarna i słomy owsa.
Na nowotwory zewnętrznie- maść z bulw trędownika. Jeśli nie
ma tego zioła, można zewnętrznie użyć sproszkowanych dojrzałych nasion bielunia
dziędzierzawy (uwaga, bo jest trujący). Również pomocne mogą być tu piołun,
Centuria, owoc dębu i mniszek lekarski. Nawet przy zewnętrznym raku skóry
należy nowotwór zwalczać również wewnętrznie- zaleca się picie soku ze świeżego
korzenia mniszka wyciśniętego w sokowirówce. Pierwszego dnia 5 razy po 30
kropli, drugiego 4 razy po 30, trzeciego 3 razy po 30, a piątego raz 30 kropli.
Potem zalecane jest usg i kontynuacja kuracji według schematu. Cała kuracja
trwa 42 dni.
Na raka prostaty poleca okłady z wywaru z piołunu przykładane
na dolną część brzucha. Brzydki zapach jest przy tym znakiem zdrowienia, daje
nadzieję na polepszenie.
Nowotwory płuc lub oskrzeli- pomocny jest mech islandzki
(porost), ale tylko świeży i ugotowany w mleku świeżo udojonym (nie należy używać
ze sklepu). Litr mleka na 10 dag mchu pociętego na drobne kawałki nożyczkami. Sposób
zażywania wg schematu wyżej, z tym że pierwszego dnia wypija się 5 razy
dziennie po łyżce wywaru, piątego jedną łyżkę, należy wykonać prześwietlenie i
całą kurację powtarzać nawet pięciokrotnie.
Na guz mózgu u dziecka, jeśli nie było interwencji
chirurgicznej, może pomoc mleko prosto od krowy. Odstawia się je na zsiadłe,
podgrzewa, odcedza twarożek od serwatki, miksuje oba składniki i ciepłe nakłada na gazę. Okład kładzie się na
potylice, 3 pierwsze kręgi szyjne i okolicę za uszami. Do pół godziny powinny
ustąpić bóle głowy u dziecka. Kuracja trwa 30 dni. Nie może być to mleko ze
sklepu, w którym nie ma naturalnych składników, a może być chemia. Innym
sposobem na leczenie tego u dziecka są okłady z młodych pędów sosny lub jodły,
pociętych i zalanych oliwą z oliwek lub olejem rycynowym. Trzeba przy tym
obserwować objawy, rozmawiać z dzieckiem, czy nie ma zawrotów głowy, kontrolować
jego stan.
Nie wolno zostawić nowotworu niedoleczonego. Trzeba go
zwalczyć do samego końca. Jeśli pozostaje choćby najmniejsza pozostałość po nowotworze,
Pani Aniela poleca okład z nasion lipy zmielonych w ręcznym młynku (elektryczny
niszczy lecznicze właściwości).
Na torbiele i guzy mózgu pomagają też cieple okłady z
rozbitego (np. tłuczkiem) rozgotowanego bobu przykładane na tylną część głowy.
Pomaga to też w przypadku Alzheimera. Pomocne będą też okłady ze świeżych liści
kopytnika utłuczonych z oliwą z oliwek.
Na przypadki oparzenia węzłów chłonnych w przypadku leczenia
nowotworu metodami konwencjonalnymi pomagają okłady pod pachami z świeżych liści
babki lancetowatej, olejek z kwitnącego majeranku lub zgnieciona przytulia, jasnota
biała lub starta gotowana dynia. Okłady powinny być cieple.
Niegojące się rany- papka z podgrzanej, świeżej startej dyni.
Prostata, cukrzyca, robaczyca, otyłość, usuwanie z organizmu
toksyn, schorzenia wątroby, trzustki i śledziony- tu też pomoże dynia. Dzieciom
poleca się pastę z łuskanych pestek dyni, słonecznika i rodzynek zalanych
ciemnym miodem, może być z dodatkiem orzechów włoskich.
Pani Janda stosuje też terapie wzięte żywcem z zapisów Biblijnych
lub starych ksiąg medycznych, np. zapisów osiemnastowiecznych księdza
Krzysztofa Kluka i jeszcze starszych . Pewnego studenta wyleczyła z nowotworu
kolana stosując okłady z kału młodego ogiera, jak Hiob leczył się z trądu.
Przeciwalkoholowa terapia ziołowa bazuje na męczennicy, bo
podobno zaspokaja głód alkoholowy.
Na uzależnienie od tytoniu ma pomóc złotokap.
Alergie u dzieci- kąpiele z dodatkiem wywaru z uczepu trójlistnego
„wyciągają” substancje uczulające.
Dorosłym na alergie ma pomóc kuracja kapustą kiszoną,
gotowaną przez pół godziny w wodzie, wywar słodzono miodem. Pomagają też
kąpiele z dodatkiem octu winnego.
Szybko można pozbyć się alergii zażywając sproszkowane
korzenie kozłka i mniszka w ilości „na koniuszku noża”.
Na wylewy krwi do mózgu przykłada się na lewy bok ciepłe okłady
z wywaru koniczyny. Ulgę przynosi tez przyłożenie ręcznika zmoczonego w occie jabłkowym.
Na paraliż- wciera się w połowę głowy i bok ciała spirytusowy
wyciąg z suszonych płatków słonecznika. Zdaniem pani Anieli jeśli zastosuje się
dodatkowo 3 pijawki na potylicę, jest szansa, że chory szybko stanie na nogi.
Profilaktycznie na zapobiegnięcie głuchocie, osłabieniu pamięci
i wylewowimożna stosować nalewkę z karczocha. Kwiaty zalewa się czystą wódką i
pozostawia na 2 tygodnie. Używa się jej po jedzeniu 2 razy dziennie po 1 łyżeczce
w herbacie.
Niskie ciśnienie krwi- przegorzan je podwyższy.
Profilaktycznie na reumatyzm, artretyzm, ischias, na wątrobę,
drogi żółciowe, woreczek, oczyszczenie przewodu pokarmowego z pasożytów pomoże
łzawica zwana łzami Hioba. Pani Aniela zjada codziennie rano i wieczorem po 3
ziarna.
Chrześcijańskie święta Bożego Narodzenia są zbieżne z
kalendarzowym świętem zimowego przesilenia, które było obchodzone przez
plemiona słowiańskie 25 grudnia.
Tego też dnia obchodzono w starożytnym Rzymie Narodziny
Niezwyciężonego Słońca.
Kościół nazwał Jezusa słońcem sprawiedliwości i tak pomału
chrześcijaństwo wyparło zwyczaje pogańskie, a swoje święta ustanowiło tego
samego dnia, w którym były święta pogańskie.
Dzisiejsza Wigilia jest mieszanką różnych tradycji
pochodzących z różnych krajów i wiąże się z tym dniem wiele przesądów. Niektóre
z nich funkcjonują do dziś, inne zostały zapomniane.
Jaka Wigilia, taki cały rok
Z tego wierzenia wzięło się przekonanie, że tego dnia nie
wolno się kłócić, niczego pożyczać, nie wolno odmawiać gościny osobie, która
przyjdzie do naszego domu ani nie wolno nikomu odmówić jałmużny.
Nie wolno było wykonywać żadnych prac niebezpiecznych, które
mogłyby spowodować wypadek, czyjeś nieszczęście. Również prace naprawcze np.
cerowanie ubrania, było złą wróżba na nadchodzący nowy rok, bo oznaczało, że
ubranie będzie szybko ulegać zniszczeniu.
Aby przyciągnąć do siebie szczęście ludzie wykonywali pewne
czynności, które miały im to zapewnić.
Np. zęby pocierano sobie czosnkiem, aby cały rok nie bolały.
Jedzono jabłka, aby gardło nie bolało.
Pod stołem kładziono metalowy przedmiot np. siekierę czy
sierp i na nim trzymano nogi, aby uchronić się przed skaleczeniami w
nadchodzącym roku.
Do domu tego dnia przynoszono wodę, węgiel i drewno, aby
uchronić swoje dobra przed zjedzeniem przez myszy.
Gdy mężczyzna przekroczył jako pierwszy próg domu w poranek
wigilijny, zapewniał tym zdrowie całej rodzinie.
Aby przyciągnąć do siebie pieniądze, myto ręce w misce z
zimną wodą, do której wkładano monety, a i przy stole warto było mieć choćby kilka
groszy w kieszeni.
Stół oplatano łańcuchem, aby „trzymał się go chleb”.
Zwierzęta w wieczór wigilijny
Jak wiadomo mówią ludzkim głosem:) Ale nie wszyscy wiedza,
że nie jest bezpiecznie podsłuchiwać rozmowy zwierząt w tym czasie, bo można usłyszeć
złą przepowiednię o swej śmierci.
Tego wieczoru po wieczerzy karmiono zwierzęta w
gospodarstwie, ale nie każde dostawało smakołyki. Na Podhalu nie dzielono się chlebem i
opłatkiem ze świniami, kurami i psami.
Psy karano w ten sposób za „szczekanie na Pana Jezusa”. Jednocześnie chciano, aby pies był dobrym
stróżem domostwa, więc karmiono go chlebem z pieprzem i czosnkiem, aby był
bardziej „zły”.
Choć wierzono, że sady na krótki magiczny moment obsypują się
pąkami tego wieczoru, to jednak dla pewności, że rok będzie urodzajny, ludzie
potrząsali drzewami, aby je obudzić „na urodzaj”.
Zmarli tego dnia
Wierzono, że w Wigilię przychodzą w odwiedziny bliscy zmarli
z rodziny, w szczególności ci, którzy odeszli w minionym roku. W związku z tym
nie sprzątano po wieczerzy, aby mogły się najeść również dusze i zostawiano łyżki
wierząc, że zostaną oblizane przez duchy zmarłych.
Aby zobaczyć zmarłego przy stole, trzeba było spojrzeć przez
dziurkę od klucza.
Ważne były liczby
Liczba osób zasiadających przy stole musiała być parzysta,
aby zapobiec przedwczesnej śmierci w rodzinie. Zapraszano więc uboższych do
stołu, gdy była taka potrzeba.
Zasiadano tez według wieku, aby „tymże umierać porządkiem”.
Nie wolno też było rozmawiać przy stole, ani od niego odchodzić,
aby nie odejść z tego świata w nadchodzącym roku. Wyjątkiem była gospodyni,
która podawała potrawy.
Liczba potraw musiała być nieparzysta, aby zapewnić sobie
urodzaj. Ilość potraw zależała od zamożności gospodarza. Jeśli był bogaty,
przygotowywano 12 potraw z ryb na pamiątkę dwunastu apostołów. Należało skosztować
każdej potrawy, aby nic dobrego nie ominęło nas w nowym roku.
Przesądy i wróżby
Dobrą wróżbą tego dnia było kichnięcie. Kto kichnął, ten
cały rok miał mieć zapewniony bez choroby.
Panny wróżyły sobie wyciągając źdźbła siana spod obrusa.
Zielona łodyżka oznaczała szybkie zamążpójście, zwiędnięta że jeszcze będzie
musiała poczekać, a żółta wyschnięta oznaczała staropanieństwo.
Wróżono też z pogody. Jasny dzień oznaczał, że kury zniosą
dużo jajek. Pochmurne niebo przynosiło dużo mleka i szansę na zamążpójście dla
starych panien pod warunkiem, że były bogate.
Choinka
W Polsce jest to w miarę świeża tradycja pochodząca z
Niemiec.
Kościół nadał drzewku chrześcijańską symbolikę, aby
dostosować się do potrzeb emocjonalnych ludzi, bo przychylny na początku
choince nie był.
Choinka stała się więc symbolem biblijnego drzewa
wiadomości. Świeczki symbolizowały Światłość przyniesioną przez Jezusa na
świat.
Ozdoby mówiły o darach i łaskach Bożych.
Jabłka na choince według wierzeń pogańskich zabezpieczały
przed chorobami i pomagały w miłości. Orzechy kojarzyły małżeństwa i zapewniały
szczęśliwe życie intymne.
Prezenty
Zwyczaj wręczania sobie prezentów jest nawiązaniem do
rzymskich Saturnaliów. Święta te zaczynano od wybaczenia sobie uraz i
odwrócenia ról społecznych. Rzymscy panowie zaczynali usługiwać niewolnikom tego
dnia. W tym czasie były też dozwolone drobne kradzieże, pod warunkiem że po
świętach przedmioty zostaną zwrócone właścicielowi. Wierzono, że przyniesie to
szczęście.
Prawdopodobnie z Saturnaliów właśnie wzięły się psoty
związane z Pasterką. Dolewano atramentu do wody święconej, zszywano suknie
modlących się kobiet czy związywano sznurkiem kilka osób, tak by tego nie zauważyły.
W Polsce to kolędnicy przodowali w drobnych kradzieżach wigilijnych.
Życzę wszystkim wspaniałych i udanych świąt Bożego
Narodzenia, przede wszystkim zdrowych i w radosnej atmosferze… Udanych spotkań
rodzinnych, bezpiecznych podróży, tylko dobrych przepowiedni na nadchodzący rok
i życzliwych, serdecznych ludzi wokół:)
Runy to symbole magiczne, które oddziaływają na ciało i
psychikę człowieka. Wywołują też określone efekty wyczuwalne na zewnątrz.
W momencie gdy człowiek wizualizuje sobie runy, wprawia w
ruch energię, która wpływa na wydarzenia zewnętrzne.
Gdy chcemy wzmocnić określoną sferę swojego życia, nie
zawsze mamy do końca świadomość, jakie energie na nas wpływają i jaki dobór run byłby dla nas najlepszy. Dlatego najprościej jest spytać run, która z
nich okaże się najbardziej pomocna w naszym przypadku. Na przykład chcemy
wzmocnić swoje zdrowie, ale nie mamy świadomości, co tak naprawdę jest nam
potrzebne, bo czujemy się całkiem dobrze, nie ma objawów choroby.
Zadajemy więc pytanie:
Która runa wzmocni moje zdrowie?
Wylosowaliśmy na przykład Sowilo.
Runa ta powie nam o tym, że ogólnie prawdopodobnie jesteśmy
w dobrej formie, a to co może nam ewentualnie dokuczać to spadek nastroju i
ogólne osłabienie.
Wizualizacja tej runy wzmocni więc ogólnie odporność organizmu,
przywróci harmonię w czakrach, pobudzi do działania, ochroni serce.
Nie należy jej nadużywać, bo w nadmiarze może wywołać
agresję.
Możemy tez pytać o inne sfery życia, np. o emocje, uczucia,
relacje z innymi ludźmi.
Która runa poprawi moją sferę emocjonalną i relacje z ludźmi?
Załóżmy, że wylosowaliśmy runę Ansuz.
Może to być wskazówką,
że mamy problem z wyrażaniem swoich uczuć, emocji, może jesteśmy niewłaściwie
rozumiani. To runa słowa, która pomaga oczarować kogoś w
rozmowie, ale też pomaga lepiej dobrać właściwe słowa, co sprawi, że nasz przekaz będzie
jasny i zrozumiały.
Wpływa na czakrę gardła, jeśli jest tam blokada, to runa
Ansuz ułatwi odblokowanie tej czakry.
Jeśli chcemy poprawić sferę zawodą lub finansową, również
możemy o to zapytać:
Która runa wesprze moje finanse/pracę?
Przykładowo wylosowaliśmy Tiwaz.
To runa systematyczności i
metodycznej pracy. Ułatwia zmobilizowanie się w sytuacji rozproszenia, utraty
kierunku, wiary, rozczarowania.
Pomaga określić cel, świadomie i konsekwentnie dążyć do tego
celu i zrealizować plan. Przyspiesza bieg spraw, jeśli zależy nam na czasie.
Wspomaga w podejmowaniu decyzji, jeśli ktoś się waha.
Pomaga w osiągnięciu sukcesu, awansu i zaufania.
Zamiast więc błądzić i zastanawiać się, którą runę użyć dla
swojej korzyści, można spytać o to run, a podświadomość wskaże dokładnie te
symbole, które wywołają najlepszy efekt w przypadku określonej osoby. U każdego
może być zupełnie inny problem, o którym może nie wiedzieć sam pytający.
Oczywiście narysowanie symbolu i włożenie go do kieszeni,
torebki, portfela itp., nie działa tak skutecznie jak wtedy, gdy sobie
wizualizujemy te symbole i określamy dokładnie, co mają wnieść w nasze życie,
co zmienić. Jest to bardzo ważne, aby powiedzieć na głos, czego się pragnie, żeby
nie wywołać efektu odwrotnego od zamierzonego.
Warto też pamiętać, że runy nigdy nie działają na czyjąś
szkodę, więc nie można ich stosować, aby wywołać u kogoś problemy, zemścić się itp.
Jeśli sprawiedliwość nie jest po naszej stronie, to nawet użycie runy Tiwaz, która
odpowiada za wszelkie procesy sądowe, nie pomoże wygrać sprawy, jeśli byłoby to
nieuczciwe, bo racja nie stoi po naszej stronie. Runa Tiwaz w takiej sytuacji
może przyspieszyć czyjąś przegraną. Czyli używamy ich tylko w dobrych
intencjach.
„Czym jest słońce
dla ziemi, tym miłość dla duszy. ” Honoriusz Balzac
Zagadkowa karta Kochanków przysparza
sporo problemów Tarocistom. Fakt, że na karcie są trzy postacie wprowadza
prawdziwy zamęt.
Wiadomo, że są na niej
kochankowie czyli kobieta i mężczyzna, ale kim jest trzecia postać?
Wygląda na starszą kobietę,
więc niektórzy interpretują to jako wybór, przed którym stoi mężczyzna, wybór
miedzy dwiema kobietami. Dylemat miłosny w rodzaju- "jestem już w związku, ale zakochałem
się w innej kobiecie, kogo mam wybrać?"
I w ten sposób karta mówiąca
o miłości staje się karta zdrady, nieuczciwości, trójkątów lub trudnych decyzji
życiowych.
Inni uważają, że jest to
symbol odejścia mężczyzny z domu rodzinnego, więc starsza kobieta jest matką
udzielająca błogosławieństwa, ewentualnie wyrażającą protest wobec związku w złej pozycji karty.
Zdarzają się też sugestie, że
obraz drugiej kobiety jest pomyłką i zapewne miał to być wizerunek Kapłana,
który udziela ślubu młodym.
Jaka jest więc prawda o tej
karcie?
Sięgnijmy do źródeł czyli
Tarota Marsylskiego, bo on wzoruje się na najwcześniejszych taliach, a
konkretnie na Tarocie Mediolańskim.
Okazuje się, że karty Tarota
są obrazami gwiazdozbiorów. Aby dostrzec podobieństwo kart do obrazu gwiazd na
niebie, musielibyśmy sięgnąć po bardzo stare rysunki gwiazdozbiorów.
W przypadku karty Kochanków
jest to nawiązanie do kilka gwiazdozbiorów: Kasjopei i Cefeusza, Andromedy,
Perseusza i Strzały.
Młodzi kochankowie na karcie
to Andromeda i Perseusz, druga kobieta to matka Andromedy- Kasjopeja (jej męża
Cefeusza na karcie nie ma), a Kupidyn (Eros) strzelający z łuku w kierunku
Perseusza symbolizuje gwiazdozbiór Strzały.
Teraz staje się wszystko
jasne:)
Pozostaje przytoczyć mit o
Andromedzie i Perseuszu, aby lepiej pojąć, o co chodzi w tej karcie.
Mit o Andromedzie i Perseuszu
Historia Perseusza jest obfita w niespodzianki, tragiczne
okoliczności, ale dzięki Opatrzności udaje mu się wyjść ze wszystkich opresji.
Zasłynął z zabicia Meduzy- potwora, którego spojrzenie zamieniało w kamień.
Ponieważ jednak niejedno bóstwo życzył śmierci Meduzie, więc bogowie hojnie
obdarowali Perseusza w różne akcesoria pomocne w zabiciu stwora. Głowa martwej
Meduzy miała niszczycielską moc nawet po swej śmierci i wciąż potrafiła
zamienić żywą istotę w kamień, co pomogło Perseuszowi w pozbyciu się kolejnych
wrogów, którzy stanęli mu na drodze.
Andromedę poznał w momencie, gdy groziła jej śmierć. Została
rozebrana do naga i przykuta do skały. Miała być ofiarą dla smoka.
Sprawczynią tej tragedii stała się jej matka, która chełpiła
się, że jest piękniejsza od nimf morza, a te z kolei poskarżyły się Posejdonowi
i tak przez zwykłą kobiecą próżność cały kraj dotknęła zemsta Posejdona. Aby
ukarać próżną Kasjopeję, zalał kraj wodą i zesłał smoka, który pustoszył kraj.
Uspokoić Posejdona można było tylko w jeden sposób- oddać córkę Andromedę w
ofierze smokowi.
I tak córka została ukarana za próżność swej matki.
Perseusz od razu się zakochał w pięknej Andromedzie.
Dziewczyna rozpaczliwie płakała przykuta do skały i choć zawstydziła
się będąc nago, gdy pojawił się Perseusz, ale groziła jej śmierć, więc nie zwlekała z wyjaśnieniem swojej beznadziejnej
sytuacji. Perseusz postanowił ją uwolnić i poślubić.
Obiecał jej rodzicom pokonać smoka w zamian za jej rękę.
Oczywiście zgodzili się na to, a dzielny młodzieniec dokonał tego, co obiecał.
Zorganizowano ślub, choć nie obyło się bez problemów, bo
Andromeda była wcześniej zaręczona z niejakim Fineusem. Choć Fineus nie podjął
się próby uwolnienia dziewczyny od śmierci, to jednak gdy została uratowana,
uknuł spisek, aby nie dopuścić do ślubu z Perseuszem. Głowa zabitej Meduzy
okazała się pomocna i z jej pomocą Perseusz zamienił Fineusa i jego pomocników
w kamienne posągi.
W końcu możemy przywrócić tej karcie jej właściwe znaczenie-
to miłość i to połączona z decyzją o małżeństwie.
Na szczęście dziś zwykle nie trzeba swych uczuć udowadniać bohaterskimi
czynami, jednak warto zwrócić uwagę, że jest ważna rzecz odróżniająca kartę
Kochanków od 2 pucharów.
Kochankowie to karta odpowiedzialności i podejmowania
decyzji, które zaważą na dalszym życiu. To wybór partnera na życie, to
formalizowanie związku, poważne decyzje, na które nie odważy się ktoś, kto nie
ma przekonania, że pragnie tego z całego serca.
Perseusz musiał zaryzykować swoim życiem, zanim zdobył rękę
Andromedy. To mit, życie nie wymaga dziś od nas takich czynów, ale karta ta
przypomina o tym, że decyzja o związku jest wiążąca i może przynieść ze sobą
trudne wybory lub konieczność poświęcenia czegoś.
Kupidyn z łukiem symbolizuje, że chodzi o szczerą i
prawdziwą miłość. To Strzał Przeznaczenia.
Dwójka Pucharów nie zawiera w sobie jeszcze żadnych decyzji.
Jest kartą zakochania, poznawania się, wspaniale spędzonego czasu razem, przyciągania,
zainteresowania, zgodności dwóch osób co do uczuć a czasem poglądów. Tych dwoje
cieszy się sobą, ale nie są na etapie dokonywania decyzji, bo jeszcze ich
znajomość nie dojrzała do tego, nie czują takiej potrzeby, są zbyt
wpatrzeni w teraźniejsze odczucia, żeby myśleć o przyszłości i planować….
Jest większe prawdopodobieństwo, że to kartę Kochanków
wylosujemy na małżeństwo, a nie 2 pucharów. Z kolei 2 pucharów częściej pokaże
świeże zauroczenie, stan zakochania, przyjaźń, miłość, ale wciąż na etapie początkowym
bez konieczności podejmowania decyzji.
Osobiście wolę talie z kartą Kochanków, na której jest dwoje
ludzi. Uważam, że podświadomość kieruje się swoimi prawami i istnieje ryzyko,
że karta ta pojawi się w kontekście trójkąta, jeśli będą na niej trzy osoby.
Gdy jest na niej dwoje ludzi, to nie ulega wątpliwości, ze chodzi o związek
dwojga ludzi.
Crowley z kolei wybrał opcję z księdzem udzielającym ślubu młodej
parze i też mi się podoba ta karta, bo kapłan wyraźnie jest tu Kaplanem udzielającym
błogosławieństwa i posiadającym moce duchowe a nie osobą trzecią, którą podświadomość
mogłaby wziąć za ingerencję osoby trzeciej.
Na zakończenie cytat z Crowleya odnoszący się do tej karty:
„Wyrocznia Bogów to Dziecięcy Głos Miłości w twej własnej
duszy. Usłysz go!
Nie zwracaj uwagi na Syreni Głos Zmysłów ani na Widmowy Głos
Rozumu:
Planety opisane w książce „Mały Książę” istnieją
naprawdę. Opowieść ta jest połączeniem niewielkiej wiedzy (w okresie powstawania książki wiedza ta była mniejsza niż obecnie) z dużą intuicją pisarza. Przypuszczam, że byłby doskonałym wróżbitą, gdyby interesował się dywinacją.
Książka została wydana w 1943 roku, a planeta głównego
bohatera została odkryta 8 października 1906 roku przez Augusta Kopffa.
Antoine de
Saint-Exupéry zapewne interesował się odkryciami w tej dziedzinie, a każda z opisanych planet w jego opowieści została zidentyfikowana.
Okazuje się, że znajdują się one w przestrzeni między Marsem a
Jowiszem. Jest to tak zwany Pas Planetoid, nazywany również Pasem Głównym
Asteroid lub Pasem Szybkiego Ruchu.
Prawdopodobnie te planetoidy
są szczątkami jądra nieistniejącej dziś planety, która musiała być
przynajmniej tej wielkości co Mars. Wskazują na to meteoryty spadające na
Ziemię właśnie z tego miejsca w kosmosie, a są to meteoryty żelazne (między
innymi Pallasyty), co oznacza że musiały być kiedyś częścią jądra jakiejś planety.
Największą planetoidą w
tym obszarze Kosmosu jest Ceres, odkryta w roku 1801 przez włoskiego astronoma
Giuseppe Piazzi. Planeta karłowata, podobnie jak Pluton.
Planetoidy Małego Księcia
również mają swoje nazwy naukowe.
Planetoida, na której
mieszkał Mały Książę, gdzie opiekował się swoją różą, ma nazwę 612 Veronika.
Równik tej planetoidy
wynosi 120 km długości. Veronika ma bardzo słabą grawitację, więc zbyt
szybkie tempo poruszania się po niej, mogłoby spowodować ryzyko wyjścia poza
siłę jej grawitacji i stania się jej satelitą lub co gorsze mogłoby to wywołać niechcianą
podróż w Kosmos. Nie ma tam atmosfery.
Kto czytał tą książkę,
ten wie, że Mały Książę zwiedził również sąsiednie „planety”.
Planetoida 325
Heidelberga to planeta Króla odkryta 4 marca 1892 roku.
Planetoida Próżnego to
326 Tamara odkryta 19 marca 1892 roku.
Planetoida 329 Svea to
planeta Latarnika odkryta 21 marca 1892 roku.
Planeta Bankiera to
328 Gudrun odkryta 18 marca w 1892 roku przez Maxa Wolfa.
Planetoida 327 Columbia
to planeta Pijaka, odkryta 22 marca 1892 roku.
Planetoida 330
Adalberta to planeta Starszego Pana czyli geografa.
Siódmą planetą
odwiedzoną przez Małego Księcia była nasza planeta Ziemia.
Na naszej planecie
wylądował na pustyni, więc początkowo sądził, że nie ma zbyt wielu mieszkańców.
Zaprzyjaźnił się z
lisem, który zdradził mu
tajemnicę, że „Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest
niewidoczne dla oczu.”
Na pewno autor tej opowieści kierował się sercem, gdy ją pisał. Gdyby nie to, nie
powstałaby nigdy ta niezwykła książka. W całej historii fascynuje mnie niezwykła intuicja autora.
Rok po wydaniu „Małego Księcia” Antoine de
Saint-Exupéry został zestrzelony przez hitlerowców, a wrak jego samolotu
został znaleziony dopiero w maju 2000 roku na dnie Morza Śródziemnego w pobliżu
Marsylii.
* Informacje te zebrał Pan Roman Rzepka, a ja tylko się nimi dzielę, bo są interesujące.
Zjawisko to jest tłumaczone jako pewna anomalia mózgu czyli
gdy docierają do mózgu wrażenia zmysłowe, mózg datuje je w czasie
teraźniejszym, ale w wyniku przedwcześnie zamkniętego procesu interpretacji,
spostrzeżenie zostaje datowane wstecz. W praktyce oznacza to, że mamy wrażenie,
jakbyśmy przeżywali sytuację po raz drugi, choć mamy świadomość, że to
niemożliwe i to przeżycie jest jedynie dziwnym złudzeniem.
Zdarzają się jednak sytuacje, których nie można interpretować
jako zjawiska Déjà vu.
Wszystkie
miejsca mają swoją pamięć czyli pole morfogenetyczne. Każda ulica, każdy dom,
każde miasto, każdy plac lub park czy las mają swoją pamięć. Czasem nazywane
jest to też matrixem miejsca.
Zjawiskiem
rzadkim, ale występującym u pewnej grupy osób, jest zdolność widzenia przeszłych
wydarzeń związanych z określonym miejscem na Ziemi. Istnieją osoby, które widzą
obrazy lub słyszą głosy ludzi, którzy odegrali jakąś rolę w danym miejscu.
Czasem
wygląda to na wspomnienie związane z reinkarnacją, czasem robi to wrażenie
fantazji, ale jeśli podawane fakty można potwierdzić i przekonać się, że nie są
to tylko wytwory wyobraźni, mamy do czynienia z odczytem informacji zawartych w
polu morfogenetycznym określonego miejsca.
Oznacza
to, że energia nie ginie i zostaje zachowana o niej informacja w materii.
Tego
rodzaju „pamięć” mają także poszczególne przedmioty.
Zakup
nowej rzeczy do domu lub nowego ubrania jest również wniesieniem nowej, obcej
energii do swojej przestrzeni życiowej. Zdarzają się przypadki, gdy ktoś
dostanie w prezencie przedmiot lub sam coś kupi, co wywiera zły wpływ energetyczny na
otoczenie.
Większość
rzeczy, które przynosimy do domu, ma na tyle neutralną energię, że nie
odczujemy różnicy. Zwłaszcza że kupuje się więcej rzeczy nowych niż używanych.
Sam
fakt jednak, że rzecz nie miała innego właściciela, wcale nie gwarantuje, że
jest neutralna energetycznie.
Pewien
mój znajomy radiesteta zajmuje się miedzy innymi odszukiwaniem przyczyn złego samopoczucia ludzi badając przedmioty, które ich otaczają.
Opowiadał,
że był w pewnym domu, gdzie małżeństwo zgodnie twierdziło, że odczuwają pogorszenie
nastroju, gdy siadają na swojej kanapie. Chcieli się dowiedzieć, co wywołuje niechęć
do wypoczynku w tym miejscu.
Badania
odpowiednim wahadełkiem wykazały, że to obraz wiszący na ścianie bezpośrednio
nad kanapą promieniuje energią negatywną. Obraz
ten przedstawiał sztorm na morzu. Radiesteta uważał, że autor obrazu tak bardzo
wczuł się w atmosferę tego, co malował, że w trakcie tej czynności odczuwał
prawdopodobnie negatywne emocje, które zostały „zapamiętane” i utrwalone w
obrazie.
Słyszałam historię mężczyzny, który postanowił zakupić
maskotkę do samochodu. Przypadkiem zobaczył na stacji benzynowej wiedźmę na
miotle, która bardzo mu się spodobała. Od momentu gdy ją powiesił w
samochodzie, zaczęło się pasmo nieszczęśliwych stłuczek, których wcześniej
nigdy nie miał. Niestety nie skojarzył tego z maskotką i jeździł z nią
nadal, aż doszło do bardzo poważnego wypadku. Auto niestety nie nadawało się do dalszego użytku, ale jemu szczęśliwie nic się nie stało. Dopiero wtedy analizował
całą historię swojego pecha i w końcu przypomniał sobie, że wszystko to zaczęło
się od momentu zakupu pechowej wiedźmy.
Również
ubrania mają swoją lepszą lub gorszą energię. Zdarza się, że choć ubranie jest
zniszczone i zużyte albo zupełnie nieciekawe, lubimy w nim chodzić, a inne z
niewiadomych powodów omijamy, choć może być ładniejsze, z
lepszego gatunkowo materiału i lepiej skrojone.
Intuicyjnie
wyczuwamy energię tego ubrania. Niestety przy zakupach w pospiechu, nie zawsze
wyczujemy czy dane ubranie będzie nam później odpowiadać energetycznie, więc
zdarzają się zakupy nietrafione.
Pewna
pani przed wieloma laty, w czasach komuny w Polsce, kiedy wybór w sklepach był
niewielki, zakupiła sobie przepiękny płaszcz, w którym czuła się wspaniale.
Niestety płaszcz ten z nieznanych powodów ściągał na nią nieszczęścia. Za
każdym razem, gdy go założyła, miała wrażenie, jakby wisiała nad nią klątwa,
która ściąga na nią przykrości jedna po drugiej.
Z
żalem, ale wyrzuciła płaszcz na śmietnik.
Takie
przykłady można mnożyć i na pewno niejeden miałby ciekawsze historie do
opowiedzenia.
Dom,
w którym doszło do zbrodni lub czegoś złego, zachowa niestety tą informację w
swoich murach i co wrażliwsze osoby ją wyczują.
Kiedyś pojechałam w odwiedziny do znajomych, ale wyjątkowo źle się u nich
czułam, choć nie byłam w stanie powiedzieć dlaczego. Odwiedzałam ich
systematycznie, więc nie rozumiałam własnej reakcji. Miałam ochotę jak najszybciej
stamtąd wyjść, a nawet uciec jak najdalej.
Po
wyjściu poczułam momentalną ulgę.
Kilka
dni później okazało się, że starszy pan, ich sąsiad, który bezpośrednio nad ich mieszkaniem miał swój pokój, zmarł osamotniony i niezauważony. Gdy my gościliśmy się przy stole, piętro wyżej nad nami, rozkładało się jego ciało, bo nikt nie wiedział o jego śmierci.
Kiedy
odczuwamy irracjonalne emocje w jakimś miejscu, nie znaczy to, że nie maja one
żadnej podstawy, tylko nie zawsze znamy źródło problemu.